SmaQ
Szeregowy
Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:57, 23 Sty 2010 Temat postu: Opowiadanie |
|
|
-Panie Kapitanie! -doszedł głos z korytarza, przepełniony strachem.
-Tak Tomku? -ojcowskim tonem ktoś odpowiedział.
-Wrócili Krzysiek z Maćkiem... -ciężko dysząc odpowiedział Tomek-...wyparli nas z tartaku.
Kapitan zaciągnął się fajką, zrobił parę kroków po pomieszczeniu i stukając palcami w parapet odrzekł.
-Poproście Majora Kalczewskiego...
Tomek wybiegł z gabinetu Kapitana i po paru minutach w drzwiach stanął wysoki brunet po czterdziestce. Twarz miał bez emocji, chudą, bił z niej majestat. Podszedł do Kapitana, położył mu rękę na ramieniu. W tle było słychać wybuch.
-A więc już są... -Powiedział Kalczewski.
-Już po nas, dałem tym chłopakom nadzieje, zawiodłem ich! - z łzami w oczach mówił Kapitan.
-Nic jeszcze nie jest przesądzone, Bóg jest z nami. Chłopacy mają wole walki. - ze stoickim spokojem odparł major.
-Walczymy z szatanem tu nawet Bóg nie pomoże! -już niemal płacząc mówił Kapitan.
W tym samy czasie do gabinetu wbiegł niewysoki młodzieniec grubej kości.
-Kim jesteś? -ze spokojem zapytał Kalczewski.
-Pułkownik Wysocki! Melduje się! - wykrzyknął przybysz.
-Znam moich ludzi nie jesteś jednym z nich -odparł Kapitan.
-II Korpus Podziemnych Sił Zbrojnych! Melduje się w imię narodu! - Z entuzjazmem kontynuował chłopak.
-II Korpus?! Przecież on został wystrzelany pod Toruniem! - Z zadziwieniem przerwał major.
-Skądże znowu! Sprzątacze dostali tam tęgi łomot! Uciekali z podkulonymi ogonami! -Z uniesieniem krzyczał młodzieniec.
- Wspaniale jednak jest nadzieja! Staszek podaj moją broń i hełm! Pułkowniku ilu ludzi nam przyprowadzacie?
-Melduje posłusznie, że 230 gotowych do walki i trzydziestu kilku rannych, brak nam jednak amunicji i prowiantu. - nieco zniechęcony odpowiedział Wysocki.
-Pułkowniku, proszę zebrać ludzi i z majorem Kalczewskim iść do magazynu, następnie wrócić po rozkazy. - z euforią odpowiedział Kapitan.
-Tak jest! -uradowany zasalutował pułkownik po czym oddalił się razem z majorem.
Po kilkuset metrach marszu wśród gruzów oczom majora ukazał się zdumiewający widok, kilkuset chłopców klęczało i odmawiało różaniec. Niewiele zastanawiając się pułkownik wraz z majorem klękli i odmówili go razem z wojakami. Było ich jak powiadał Wysocki Ponad 250. Część z nich czyściła broń, część odpoczywała, część rozmawiała. Mimo warunków w jakich się znaleźli byli uśmiechnięci. Coś podnosiło ich na duchu. Gdy major zbliżył się do nich wszyscy na raz powstali i oddali salut z okrzykiem "Ku chwale Ojczyzny". Kalczewski jak to w jego zwyczaju nie okazywał emocji.
-Proszę ich sformować w kolumnę, na drugim końcu miasta znajduję się magazyn. - major surowo wydał rozkaz.
Chłopcy niesieni bojowym duchem sformowali kolumnę, sanitariusze wraz z rannymi udali się do lazaretu. Major przyglądał się z zadziwieniem młodym chłopcom, mimo warunków schludnym i uśmiechniętym. Obecność ich poprawiła ducha wszystkim walczącym tego dnia. Z daleka powitał wojaków kwatermistrz z radością którą nie sposób opisać słowami. Był on wysoki i gruby, powiadali o nim, że potrafi powalić byka gołymi rękami. Nikt jednak się o tym nie przekonał, nikt nie śmiał.
-Witam, witam! Mam co trzeba goniec wszystko mi powiedział! Chłopaki jak pod Toruniem? Słyszałem, że sprzątacze dostali to na co zasłużyli! - z ferworem krzyczał Kwatermistrz
-Wydaj amunicje i żywność, nowe buty i przydziel im jeden z baraków, najlepiej na tyłach muszą odpocząć szli tu spod Torunia, wyślij do nich medyków niech ich przebadają, na jutro muszą być w idealnej formie- Kalczewski surowo zgasił entuzjazm Kwatermistrza.
-Tak jest panie majorze! -odpowiedział posłusznie.
Kilka minut trwało rozdzielanie zapasów, następnie wojacy pomaszerowali do baraku.
W tym samym czasie Kapitan wraz z por. Chwalczewskim i sierżantem Tomaszewskim prowadzili zaciętą dyskusje nad mapą na której porozkładane były kamienie, guziki i monety.
Do dyskusji dołączył się major Kalczewski wraz płk. Wysockim. Debatowali długo, późnym wieczorem rozeszli się do swoich pokojów plan był przemyślany i gotowy pozostało tylko czekać.
Porankiem na placu rozległa się syrena, na plac zbiegli się żołnierze w sumie ponad 1000.
-II Korpus Podziemnych Sił Zbrojnych zgrupować się przed swoim barakiem w pełnym rynsztunku za 15minut! - Wykrzyknął pułkownik Wysocki stojąc na masce wojskowego jeepa.
Z tłumu ruszyło kilkuset młodych ludzi z przejęciem na twarzy.
Chwalczewski i Tomaszewski zebrali swoich ludzi, wyruszyli wymienić nocną zmianę na placu pozostało około 400 wojaków. Kalczewski Wziął setkę i ruszył w stronę lasu. Kapitan wraz z resztą ludzi ruszył w sobie znanym kierunku.
Tymczasem porucznik Chwalczewski wraz ze swoimi ludźmi zajmował pozycje obronne.
-Bracia! Dziś wielki dzień! Dziś zwyciężymy! Wraz z pomocą wojaków spod Torunia wypędzimy te szatańskie pomioty! -zagrzewał do walki porucznik.
Morale tego dnia były wysokie, wróg nie wiedział co się święci.
Radio zaszumiało dało się słyszeć "Wysocki gotowy!".
W odpowiedzi zaszumiało "Chwalczewski gotów!", "Tomaszewski czeka!" "Kalczewski w gotowości!", "To zaczynamy chłopaki! Z Bogiem!" zakończył Kapitan.
Róg zadął, a ludzie Chwalczewskiego ruszyli na pozycje wroga! Tomaszewski ruszył wzdłuż rzeki biorąc sprzątaczy w ogień krzyżowy. Na ustach żołnierzy niosła się Rota, biało-czerwone sztandary uniosły się w górę! Zdezorientowany przeciwnik został starty w proch, spychany coraz dalej tracił wole walki. Z obozu przeciwnika było słychać syreny, z koszar i namiotów wybiegali wystraszeni żołnierze, więcej i więcej, oddziały Tomaszewskiego już niemal zbliżyły się do centrum dowodzenia niebieskich. Sztandar Chwalczewskiego dochodził do pozycji defensywnych wroga opartych o koszary, od tyły zaatakował major Kalczewski. Wysocki ze swoimi ludźmi ostatecznie otoczył wroga. Pieśń Legionów Polskich dumnie niosła się po obozie wroga, strzały, huki i wybuchy, to wszystko o wolność. Kapitan ostatecznie przesądził losy bitwy, wspierając swoimi ludźmi Tomaszewskiego i Chwalczewskiego. Wróg skapitulował, krew zalewała cały plac, chłopcy kolbami tłukli przeciwnika, który się poddał z okrzykami " To za Bydgoszcz śmiecie!".
-Chłopaki! Przestać! Bóg ich osądzi! -Krzyczał Kalczewski.
-To my będziemy sądzić Boga! -z pośród leżących wydobył się krzyk.
Kalczewski się zagotował -cofam rozkaz...- wycedził przez zęby.
Wieczorem dowódcy zasiedli do obrad.
-Wspaniałe zwycięstwo jestem z was dumny! - Podsumował Kapitan
-Morale żołnierzy są wspaniałe- odparł Tomaszewski.
-Ale rzezi mogliśmy uniknąć -rzucając spojrzenie na Kalczewskiego, powiedział Chwalczewski.
-My już nie, -odparł Major, -uniknąć jej mogli nasi ojcowie, jeden podpis wywołał tę burzę.. Miałem wtedy zaledwie 12lat... nie zdawałem sobie sprawy z powagi tantego dnia... podejrzewam jak każdy z was bawiąc się na podwórku... Czasu już nie cofniemy pozostaje nam już tylko walczyć... Nasi ojcowie walczyli o Wielką Polskę, my już walczymy o jakąkolwiek... ale Polskę... to już 32lata od podpisania traktatu... 14 od rozpoczęcia walk... a o krok od zwycięstwa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|